Można by powiedzieć, że to zdarza się najlepszym. Gdzieś w latem 1942 roku młody instruktor Czuhujiwskiej Wojskowej Szkoły Lotniczej, a przyszły najlepszy pilot myśliwski sił sprzymierzonych z potwierdzonymi 62 zestrzeleniami, sierżant Iwan Kożedłub przyszedł do swojego UTI-4, aby wykonać lot kontrolny. Szkoła pracowała na pełnych obrotach „produkując” młodych lotników potrzebnych na front. Kożedłub spytał się mechanika, czy samolot jest gotów do lotu, a usłyszawszy potwierdzenie, wsiadł do niego, uruchomił silnik, pokołował na próg drogi startowej i wystartował. Gdy był na wysokości kilkunastu metrów, silnik stanął, gdy podwozie było w połowie schowane. Korzedłub zaczął gorączkowo wypuszczać podwozie, ale wykonanie połowy ponad 20 obrotów korbką i bezpieczne lądowanie było z tej wysokości niemożliwe. Samolot uderzył w ziemię, zgniótł podwozie i zatrzymał się niedaleko. Pilot wysiadł z kabiny nietknięty, ale jego reputacja została silnie nadwyrężona, ponieważ zorientował się, że nie miał paliwa. Miał już wylatane kilkaset godzin (co jak na młodego lotnika było dużo) i stał się rutyniarzem, a popełnił prosty błąd. Nie wykonał przeglądu przedlotowego.
Rutyna to bardzo nieprzyjemna przywara. Pojawia się po cichutku, podstępnie, gdy zaczynamy opanowywać jakąś czynność i dochodzimy do wprawy, gdy przestaje nam sprawiać kłopot. Wtedy zdarza się, że zapominamy o zagrożeniach jakie towarzyszą danej aktywności. To nie musi być latanie lub praca przy obsłudze lub produkcji samolotów. To samo może zdarzyć nam gdy naprawiamy samochody, prezentujemy działanie nowego urządzenia jak lodówka lub kuchenka, a nawet gdy wkładamy ubrania do szafy.
Rutynie zawsze sprzyja wykonywanie czynności monotonnych, powtarzanych wielokrotnie. Gdy w takiej sytuacji zapomnimy o zagrożeniach stajemy się niebezpieczni, nie tylko dla siebie, ale często dla osób z naszego otoczenia. Na pewno macie takich doświadczeń dziesiątki. Prawdopodobnie nie pamiętacie większości z nich, ale te groźniejsze możecie sobie przypomnieć i dzięki temu uniknąć w przyszłości sytuacji trudnych lub wręcz niebezpiecznych. Ta wiedza szczególnie często przydaje się nam w czasie jazdy samochodem, bo wtedy rzeczywiście możemy komuś zrobić krzywdę.
Jak więc bronić się przed rutyną?
Po pierwsze przyjąć do wiadomości, że ona naprawdę istnieje i dotyczy każdego z nas. Po drugie warto pamiętać, że jeśli coś robiliśmy wiele razy, to ten następny nie musi być taki sam jak poprzednie, bo potem można się przykro zdziwić. Po trzecie, zwracać uwagę na swoje postępowanie. Jego krytyczna analiza może być właśnie ostrzeżeniem, że tracimy świadomość zagrożeń i popadamy w rutynę. Po czwarte warto jest ćwiczyć się w wyszukiwaniu błędów. Pomocne w tym są pewne rozwiązania porządkujące nasze otoczenie jak np. skrzynki na narzędzia z odpowiednimi otworami na poszczególne elementy kompletu. Jeśli narzędzia brakuje, to będzie wtedy widać to od razu. Utrzymanie porządku na swoim biurku, wkładanie rzeczy na miejsce i spostrzegawczość będą naszymi sprzymierzeńcami. Jeśli widzieliśmy coś dziwnego, nawet podstfactum, warto jest zastanowić się co widzieliśmy i dlaczego oraz jakie z tego wypływały zagrożenia. I wyciągać wnioski.
I wreszcie po piąte, nigdy nie potwierdzać czegoś czego nie robiliśmy samodzielnie lub nie sprawdziliśmy, że zostało zrobione. Ta zasada odnosi się nie tylko do lotnictwa, choć opracowano ją dla zapewnienia, że obsługa lub montaż zostały wykonane przez wykwalifikowany personel.
W wielu branżach mówi się o strefie śmierci. Tak mówi się o młodych pilotach, którzy jeszcze nie zdążyli być w trudnej sytuacji i którzy jeszcze się nie przestraszyli a już „wiedzą wszystko”. Podobnie jest z młodymi mechanikami, którzy w pewnym momencie zaczynają uważać, że są wszystkowiedzącymi. Tak też jest z młodymi kierowcami, którzy przejechali pierwsze 5000 km i uważają, że już są mistrzami formuły 1, że śmierć ich się nie ima, że wszystko im wolno.
Niestety statystyki wypadków na naszych drogach każdego roku potwierdzają, że rutyna jest z nami nie tylko gdy jesteśmy młodymi kierowcami. Starym kierowcom też się zdarza, że ich wiara we własne siły, jest często większa niż ich możliwości.
Rutyna to parszywe zjawisko i niestety nie tylko może, ale wręcz dotyka każdego z nas i to w momencie, gdy się tego najmniej spodziewamy. Zachowajcie czujność i rozwagę, to po szóste.
A po siódme zawsze postępujmy zgodnie z właściwymi procedurami.
Ale o tym już za chwilę…..